sobota, 28 grudnia 2013

niepełne święta

Cały miesiąc czekałam.
Czekałam, czekałam i się nie doczekałam.
 
Ani śniegu za oknem, ani mrozu na oknie.
 
Nawet charakterystycznego rozpoczęcia okresu przygotowania do świąt.

 
Skąd miałam wiedzieć kiedy porozwieszać ''ozdobniki''
skoro Mikołaj nie jechał wielką czerwoną ciężarówą i nie popijał Coca-Coli?
 

 
Skąd miałam wiedzieć kiedy ubierać choinkę
skoro mały cwany chłopiec nie wabił Mikołaja filiżanką Jacobsa?
 

  
Jakieś takie dziwne te święta były, niepełne.
Wszystko na ''czuja'' trzeba było robić. Znikąd podpowiedzi.
Szkoda, bo człowiek przyzwyczaja się do takich rzeczy.
Te reklamy (których tym razem zabrakło) już się jakoś wpisały na stałe w okres świąteczny.
 

 
Może chociaż na nowy rok spadnie to takie zimne, białe z nieba...
zaraz zaraz, jak to się nazywało?...
a już pamiętam...śnieg :)
 
 
 Najlepszego w nowym roku
:)
 

niedziela, 8 grudnia 2013

papierkownia

Oj dużo się ostatnio działo.
Nerwów tyle, że można by kilku ludzi obdzielić...a to jeszcze nie koniec.
 
Właśnie złożyłam ostatnie (mam nadzieję) papiery do PZPR-u ...znaczy do PCPR-u...
ale zawsze jest jeszcze jakieś ''ale''.
 
W zeszłym roku ''było za mało dokumentów'' bo tylko kilka konkretów a nie 3 segregatory bzdur.
 Teraz niby też spokojnie zmieścimy się w zwykłej teczce, jednak już jest tego więcej. 
Ostatecznie miałam rok, by załatwić kilku specjalistów, poradni itp.
 
Fajnie to zabrzmiało :)
Faktem jest, że po zeszłorocznej komisji odezwały się we mnie jakieś mordercze instynkta...jednak po wypaleniu kilku fajek, ''rzuceniu mięsem'' (i innymi każdemu znanymi sposobami minimalizacji stresu)
 jakoś mi przeszło.
 
Z jednej strony trochę zaczynam się denerwować, a z drugiej jestem ciekawa co tym razem wymyślą.
Dopóki nie trzeba załatwiać dla dziecka orzeczenia, to rodzic nie zdaje sobie sprawy ile hektarów lasu różne instytucje rzucą pod nogi. Ja też się nie spodziewałam.
 
Rozpylacz napalmu i kłopoty znikają. No może nie całkiem puściliśmy coś z dymem ale z czasem większość problemów, jak ten przysłowiowy dym, się rozwiała. Dziś już prawie na spokojnie mogę instruować innych gdzie iść i co mówić, i  co można robić samemu.
 
A propos...
 
Na początku naszej drogi trafiliśmy ''pod skrzydła'' pewnej fundacji.
Mieli nam tak pomóc. Poradzić jak pracować z małą, podpowiedzieć jak załatwić papiery, terapię i takie inne.
Poszliśmy raz - wróciliśmy zdegustowani...no ale skoro mają pomóc to trudno, jakoś przetrwamy.
Poszliśmy drugi raz - pokłóciliśmy się z szefową, która to uważała, że akupunktura to wymysł szatana bo przez nakłuwanie ciała dusza z człowieka ucieka (!!!!! WHAT THE FUCK ?!?!? - co ja jestem? jakiś pieprzony balon?) (nie wiem na jakim poziomie ciemnogrodu można by to skomentować)...a, i świetnie prowadziło się nam wykład dietetyczki...która właśnie wróciła z konferencji i miała ''całą masę nowych, wspaniałych informacji na temat diety przy autyzmie''...no cóż, mówiła jakieś 5 minut...później już tylko notowała.
Trzeci raz poszłam już tylko z małą, wróciła zniesmaczona, zdegustowana i zdecydowana nie spotkać już nigdy więcej tej pokręconej szefowej.
 
Ale wykład prowadziło się nam świetnie :)
 
No cóż, w naszym kraju wiedza na temat leczenia przy autyzmie nie jest nawet w powijakach...ona sobie pływa wśród miliona innych plemników-pomysłów.
 
Dziś już wiemy, że uporem, pracą i dietą można zdziałać cuda. Trzeba tylko zaangażować się bez reszty, nie opowiadać co się robi a pokazać efekt końcowy. No i nie zwariować.
 
Wiadomo, że kiedy dziecko choruje to atmosfera w domu jest napięta. My ostatnio pokłóciliśmy się o taka pierdołę, że nawet żal się z tego śmiać (oboje palacze, z racji oszczędności tytoń+gilzy) no cóż ktoś musiał zrobić te pieprzone fajki, ale czemu za każdym razem ja??? I afera gotowa. No dobra ślubny przebierał małą więc teoretycznie nie powinnam marudzić tylko je wyprodukować.... No ok, moja wina, mogło nie być tej afery, ale jak się wykrzyczeliśmy to tak jakoś lekko się na duszy zrobiło, humor się poprawił, no wiadomo o co chodzi.
 
Co prawda babcia próbowała pogodzić nas polubownie wyciągając większy kaliber ''bo przestraszycie dziecko'' to ostatecznie: mała przyszła, popatrzyła, uśmiała się z nas i zabrała przerażoną babcię do swojego pokoju.
Droga babciu, mała doskonale wie czy to był poważny kryzys czy zwykła chryja. i chociaż nie wie o co chodzi, to wie, że coś się dzieje. A czasem kłótnia cementuje związek a nie go rozbija. Byleby nie zżymać się za często.
 
...
 
Niedługo święta a chwilę przed nimi urodziny. Ponieważ w tym roku postanowiłam pokazać mojemu ślubnemu jak bardzo doceniam jego oddanie rodzinie (i kilka innych rzeczy), cóż, mam nadzieję, że zaniemówi z wrażenia i nie będzie zrzędził ile wydałam :)
 
chociaż z facetami to nigdy nie wiadomo
 
...powiedziała nierozwiązana zagadka kosmosu - kobieta :D
 

niedziela, 10 listopada 2013

tak niszczy się mit o wolnym kraju

To co się ostatnio dzieje w sprawie maluchów, przekracza wszelkie granice. Jak można tak ignorować ludzi? I to ilu! MILION osób nie zgodziło się z tandetną reformą i zostali potraktowani jak śmieci. Dosłownie, bo ich podpisy, ich dane, ich zdanie jako wyborców, trafiło do kosza.

A podobno żyjemy w państwie demokratycznym.
Jak długo w rządzie będzie zasiadać ekipa pamiętająca czasy komuny, nasz kraj nie będzie prawdziwie wolny. Dlaczego? Bo władza ''smakuje dobrze ze wszystkim''. Kto dorwał się do bufetu fundowanego z NASZYCH pieniędzy, tak szybko nie da się odciągnąć.

Gdyby tak ci wszyscy posłowie i senatorowie mieli teraz wylecieć z rządu i wziąć się za uczciwą pracę za te marne grosze, za które my musimy przeżyć...nie wytrwaliby nawet miesiąca. I tego się boją. Zwyczajnie boją się chwili gdy Prawdziwi Polacy powiedzą DOŚĆ!!!

Odebraniem rodzicom prawa głosu, rządzący strzelili sobie, już nie w stopę ale w łeb. Takiego samobója nie dokonała żadna władza w historii świata. Czemu tak ostro? BO ZAATAKOWALI NASZE DZIECI!!! A każdy normalny rodzic dla dobra dziecka jest gotowy na wszystko.

Jak wyglądało to zmieszanie Polaków z błotem?
Wszystko jest opisane tutaj: http://www.ratujmaluchy.pl/
i tutaj: http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/744729,szesciolatki-glosowanie-nad-referendum-edukacyjnym.html
i tu: http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/744855,milion-podpisow-w-sprawie-rederendum-edukacyjnego-do-kosza.html

A to zdjęcie mówi wszystko:
DZIECI I RODZICE GŁOSU NIE MAJĄ ?
co to oznacza?:
WYBORCY GŁOSU NIE MAJĄ !
stąd prosty wniosek:
POLSKA PRZESTAŁA BYĆ WOLNYM KRAJEM !

Można by długo pisać o powodach uporu posłów, ale przyznaję, że nie mam ochoty (na samą myśl o nich cofa mi się wczorajszy obiad). Rzeczą oczywistą jest, że chcą jak najwięcej z nas wycisnąć....zanim odbędą się kolejne wybory. Kasa, kasa i jeszcze raz kasa.
Sześciolatki do szkół, siedemnastolatki do roboty...aż do 67 wiosen...o ile ktoś tego dożyje. Przy obecnych realiach życia, przejście na emeryturę nie jest już oczywistą sprawą. Na większości ''klepsydr'' widnieje wiek 45-60. Politycy się cieszą, ZUS się cieszy...a obywatele są niewolnikami w rzekomo wolnym kraju.

piątek, 1 listopada 2013

dyniowe szaleństwo

  
 
  
I znów aż huczy o Halloween.
Gadają, straszą, grożą gromem z jasnego nieba...ale głównie gadają. Tyle samo dobrego jak i złego.
Szczególnie popularny to był temat w naszej parafii...przez jakieś 2 tygodnie.

Nasi księża postanowili ''po swojemu'' zwalczyć ten szatański rytuał.
Kiedy pierwszy raz usłyszałam co wymyślili, nie wiedziałam czy to prawda czy kpiny.

Postanowili wykupić wszystkie dynie w mieście. Wiadomo, by nie służyły do niecnych celów.
Oczywiście nie obyło się bez zmieszania z błotem wszystkich, którzy mieli na ten dzień bardziej imprezowe plany....oraz oczywiście dzieci za pomysł zbierania słodyczy i ich rodziców za przyzwolenie na ''oddawanie się szatańskim rytuałom''.

Śmiać się czy już płakać?
Oczywiście na wykupienie wszystkich dyń potrzeba zbyt dużo kasy, więc ksiądz z ambony zaczął nawoływać, by ludzie dobrowolnie oddawali te pomarańczowe paskudztwa.
 
Sporo ''nawiedzonych'' u nas mieszka, więc w krótkim czasie kościół stał się prawdziwym polem dyniowym.
Ale proboszczowi wciąż było mało.
Ci, którzy się migli od ''świętego obowiązku'' zostali zaocznie potraktowani jak heretycy.

Wyglądało to jak powrót świętej inkwizycji.
Tylko, czy którykolwiek z księży (tak chętnie bluzgających na 31 października) faktycznie wie, co to za święto?

Owszem pogańskie. Z tym się zgodzę.
Jednak gdyby usunąć wszystkie pogańskie święta, to nie byłoby ich wcale. Każda religia ma to do siebie, że ''podkrada'' coś z poprzedniej by łatwiej przyciągnąć nowych wyznawców.

Co do nocy przed świętem zmarłych, a tak właściwie wszystkich świętych,
otóż jest to noc w którą ludzie przebierają się by zachować wiarę.
Tak przynajmniej było kiedyś.

W dawnych czasach wierzono, że w tę noc wychodzą na ziemię wszystkie złe duchy i porywają ludzi do piekła, bądź na inne męki. Właśnie dlatego ludzie się przebierali i nachodzili sąsiadów. Tak. Właśnie po to, by zmylić złe duchy. Właśnie po to, by nie dać się porwać diabłom i strzygom.

Patrząc na prawdziwe znaczenie tego święta, księża zamiast grzmieć z ambony, powinni być jak najbardziej za. Im więcej ludzi się przebiera i chodzi ''z psikusem'' tym więcej z nich chce zachować swoją wiarę i duszę.

Nie zaprzeczę, że grupy wierzące w diabła i jemu podobnych uznają ten wieczór za swoje największe święto. Robią to właśnie z powodu tych ludowych zabobonów.
Tak samo można by się dopatrywać dnia narodzenia szatana jako człowieka w dniu 6. czerwca
(najlepiej o godzinie 6 rano) bo ostatecznie tak to przedstawiono w ''Omenie''.

Ale to nie sataniści wychodzą na ulice tylko chrześcijanie.

Czy teraz któryś z księży potrafiłby mi racjonalnie odpowiedzieć, czemu tak nienawidzicie Halloween ale za to chętnie jeździcie na dożynki? Jedno i drugie jak najbardziej pogańskie.
Kiedyś na dożynkach oddawano cześć bożkom płodności (na wszelki wypadek organizowano też orgie, by te bożki się nie obraziły w przez cały kolejny rok był urodzaj w każdej dziedzinie życia).
Święto jak święto, tyle, że prawdziwe znaczenie troszkę niewygodne (w obu przypadkach).
 
 
 
 
 
 
 Ktoś zapyta skąd mam takie informacje?
Od osoby, która przez wiele lat zgłębiała prawdziwą historię kościoła.
Od osoby uczonej i szanowanej przez księży w większej części naszego kraju.

Kościół zawsze miał wiele do ukrycia,
zawsze promował to co było wygodne, a resztę traktował jak dzieło szatana.
Tylko, że średniowiecze dawno temu się skończyło, święta inkwizycja też....
jednak Tomás de Torquemada byłby dziś dumny.
Kim był ten pan? w czym się lubował?
Tu jest to pięknie przedstawione: http://inkwizycja.vxm.pl/
 
 
 
P.S.
Po co naszym księżom były te wszystkie dynie?
Ano, mają zamiar robić z nich: zaprawy zimowe, zupy, ciasta, itp.
Czego by nie wymyślili, będzie to wyglądało jak rozjechany mózg, a mogłoby tak:


 
  
 

niedziela, 20 października 2013

sukienkowi, dzieci i prawdziwe życie

Kiedyś księża kojarzyli się głównie z wiarą. Dziś z aferami.
Co parę tygodni wybucha prawdziwa bomba z różnymi przekrętami, wymuszeniami i całą resztą śmieci. Nie wiem ile z tego jest prawdą, jednak jestem coraz bardziej zniesmaczona.

Czy dziś chłopaki zostają księżmi tylko dla łatwej kasy? Niestety coraz częściej myślę, że tak. Ludzi z powołaniem ze świecą szukać...a i tak ciężko znaleźć.

W całym zamieszaniu jakie ostatnio panuje, prym wiedzie abp Michalik. Jego wypowiedzi są jak scenariusz tandetnego filmiszcza klasy ''z'' (bo tania klasa ''b'' w tym porównaniu zasługuje na nominację do Oscara).

 
 Podczas mszy świętej we Wrocławiu, z okazji 90. urodzin kardynała Gulbinowicza, wieloletniego arcybiskupa archidiecezji wrocławskiej, Michalik wygłosił kazanie, podczas którego powiedział między innymi, że media piętnują nadużycia dorosłych wobec dzieci, ale nie zwracają uwagi na przyczyny tych zachowań. A według Michalika są to: "Pornografia i fałszywa miłość w niej pokazywana, brak miłości rozwodzących się rodziców i promocja ideologii gender."
Ponadto według Michalika winne są także agresywne feministki walczące o prawo do aborcji, prawo do tworzenia związków osób tej samej płci i prawo do adopcji dzieci przez te osoby. "To one walczą o to, żeby w szkołach i przedszkolach wygaszać w dzieciach poczucie wstydu, a nawet o to, żeby mogły decydować o zmianie swojej płci" - przytacza słowa Michalika Gazeta.pl.
Podobne słowa z ust Michalika padły już tydzień temu. Arcybiskup powiedział wtedy na zebraniu polskiego episkopat, że wielu molestowań dzieci udałoby się uniknąć, gdyby relacje między rodzicami były zdrowe. Michalik dodał, że dziecko "lgnie, ono szuka, i zagubi się samo, i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga" .
Po burzy medialnej, jaka się rozpętała, zarówno Michalik, jak i episkopat przeprosili za te słowa.


Nie wiedziałam co o tym myśleć. Wszyscy winni tylko nie ci księża oskarżeni o pedofilię. Abp nie widzi bałaganu na własnym podwórku ale z wielką lubością wytyka sąsiadom kilka liści na trawniku.
A jakim jest człowiekiem? Jeśli poniższy tekst jest choć w 1/10 prawdą, to bardzo fałszywym:

*jeśli nie widzisz textu a masz mocne nerwy-zapisz u siebie i wtedy przeczytaj
 
Ktoś z takim podejściem do innego człowieka, z takim wyimaginowanym poczuciem wyższości nie powinien być głową kościoła...nawet na najmniejszej, zapomnianej przez Boga parafii.

Nie chcę atakować Kościoła jako takiego, po prostu nie podobają mi się ludzie, którzy nie potrafią przyznać się do błędów. Tacy znajdą się wszędzie ale winą za pedofilię obarczać dzieci? To jest poniżej krytyki.

Zamiast przeprosin padły zarzuty.
Z takim podejściem za jakiś czas kościoły i kapliczki będą świeciły pustkami. Za kilka, kilkanaście lat te babcie, które dziś wydeptują drogę do świątyni niestety już zejdą z tego padołu łez. Kto wtedy zapełni ławki kościelne? Dzieci, młodzież i rodzice którzy dziś zostali oskarżeni i skazani bez wyroku? Nie sądzę. Oni raczej nie będą chcieli mieć nic wspólnego z wami, kapłanami.

Wśród moich znajomych większość jest bardzo negatywnie nastawiona do autora tych zarzutów. Wielu zapowiedziało wypisanie dzieci z lekcji religii jeśli nauczycielem będzie ksiądz (a spora część już to zrobiła), wielu nie chce, żeby ich dzieci służyły do mszy, należały do jakichkolwiek wspólnot przykościelnych czy chórów...a to wszystko przez kilka nieodpowiedzialnych wypowiedzi.
Abp właśnie wygonił dzieci i młodzież z Kościoła ...bo nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się pchał tam gdzie nie dość, że go skrzywdzą to jeszcze obarczą winą za to co się stało.

Nawet komuna nie zrobiła tyle złego Kościołowi w Polsce co tych kilka wypowiedzi. Szkoda, że taki ktoś ma w ogóle prawo głosu, bo wbrew pozorom są jeszcze księża z powołania. Są dobrzy i źli, jak w każdym innym miejscu, jak w każdej innej sytuacji. Jest jedno ale: NIE MOŻNA WYBIELAĆ KATA I OSKARŻAĆ OFIARY. Nikomu tego nie wolno.

Drogi arcybiskupie,
 Jezus powiedział: ''pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie'',
czemu głowa Kościoła w Polsce robi wszystko by nie dopuścić do wykonania prośby Syna Bożego?

 

poniedziałek, 14 października 2013

jeden dzień

Dziś dzień nauczyciela. Ciekawe ilu uczniów i rodziców pamiętało?
 
Co chwila wiesza się ostatnie psy na nauczycielach.
Jakiejkolwiek strony się nie otworzy tam straszą, że uczniowie tacy biedni a belfrowie tacy źli.
 
Nie ma dnia bez afery. A to nieszczęsna małolata, której ktoś zwrócił uwagę na zbyt duży dekolt czy za mocny makijaż. Ewentualnie ci biedni chłopcy, no przecież dzwonienie w czasie lekcji to nic takiego....przecież ta baba Iksińska i tak nic nie wie. Albo palenie na boisku...no co...niech się cieszą, że młodzież kulturalnie wychodzi na dwór a nie pali w klasie.
 
 
Oj pretensje i tylko pretensje. Jakoś żaden z tych młodocianych Einsteinów nie pomyśli, że dzięki tym belfrom potrafią wysłać sms-a czy grać w te swoje śmieszne podróbki życia.


Rodzice też nie lepsi. Wracając jednego dnia ze sklepu szłam (prawie całą drogę) za matką z synem i usłyszałam taką rozmowę:
matka-Co dziś było w szkole?
syn-Nie wiem.
matka-Jak nie wiesz?
syn-Jak mi ta stara małpa kazała odpowiadać, to już się wszystkiego ode chciało.
matka-Tak bez zapowiedzi kazała ci odpowiadać? Przecież wczoraj nie mówiła, że trzeba się nauczyć!
syn-Nic nie gadała. Ale jak mi wpisała ''pałę'' to od razu poszedłem do dyrektora. Darła się, że mam siadać ale miałem ją w dupie.
matka-Bardzo dobrze. Z nimi trzeba ostro. Jutro rano ja pójdę do ''starego'' i zapytam, czy on wie jacy ludzie pracują w tej tandetnej szkole. ... I co pewnie jeszcze ci coś zadała?
syn-W dupie to mam. Jak nie znajdę w necie to pieprze, nic nie robię. Mogą mi naskoczyć.

Chłopiec był mały, tak ''na oko'' IV klasa ale zachowanie jak pijaczek spod budki z piwem.
A mamusia? Szkoda czasu na nią.
 
 
I teraz nasuwa się pytanie: jak takie dzieci mają szanować innych, jak mają poradzić sobie w dorosłym życiu, jeśli już od samego początku wychowywane są w taki sposób. Jestem zbulwersowana podejściem większości dzisiejszych rodziców.
Szkoła ma: nauczyć, wychować, nakarmić, zastąpić niańkę...a rodzice co?
 
 
Zabrzmi jakbym miała z 60 lat, ale za moich czasów nauczyciela się szanowało, owszem może i części nie lubiło, ale szanowało. Ja nie raz dostałam od nauczyciela po uszach, łapach nawet kilka razy po dupie. Jak się nie nauczyłam i była pała z odpowiedzi to nikt głośno nie bluzgał-to była moja wina-za moich czasów nauczenie się na lekcje było rzeczą tak oczywistą jak oddychanie.
 
Więc jeszcze raz. Z mojego pokolenia ''wyszli'' specjaliści, z poprzedniego ''profesorowie'' a z obecnego? ...nastoletnie matki i nieletni przestępcy.
 
U nas się mówiło: szanuj nauczyciela swego bo możesz mieć gorszego.
Dziś nauczyciel mówi: szanuj ucznia dobrego - nie znajdziesz drugiego.
 
Pamiętam, że po maturze dostałam w łeb od nauczycielki bo zapomniałam jakiejś pierdoły i kiepsko mi poszło...i jestem jej za to wdzięczna.
Dlaczego? Bo nauczyciel widząc, że uczniowie się starają, też się stara-ma dla kogo.
 
 
 
DZIŚ I KAŻDEGO INNEGO DNIA PRACY,
DRODZY NAUCZYCIELE, ŻYCZĘ WAM:
 TYLKO TAKICH STARAJĄCYCH SIĘ UCZNIÓW
(a ci z pretensjami niech sobie załatwiają nauczanie domowe i rodzice niech się z nimi użerają)
ŻYCZĘ WAM CIEKAWYCH ŚWIATA UCZNIÓW,
MAŁYCH CHEMIKÓW I BIOLOGÓW,
ŻYCZĘ WAM MATEMATYCZNYCH GENIUSZY I MŁODYCH EINSTEINÓW,
ŻYCZĘ WAM SAMYCH SZYMBORSKICH, TUWIMÓW I SIENKIEWICZÓW.
 
Niech Ci nie zbraknie nigdy chęci i zapału, chociaż pracy jest dużo a czasu mało,
i niewielu docenia, że praca Twoja niełatwa, bo często leniwa i krnąbrna dziatwa.
Trzeba dużo zdrowia, dużo czasu stracić, aby dziecięcy rozumek rozwinąć, wzbogacić,
który gdy dorośnie, dopiero zrozumie, jak jest w życiu ciężko, gdy się mało umie.
 
 
A mojej mamusi, która też jest nauczycielką:
Dziękuję za pokazanie:
 że porażki mogą czegoś nauczyć,
że przez przeżywane trudności, można odkryć swą siłę,
że miłość i życzliwość często znajduje się w najciemniejsze dni.
 
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO  :)
 

czwartek, 10 października 2013

przeżyć i nie zwariować

Koniec numerowania. Sądziłam, że numerowane posty będą lepiej widoczne, jednak od dziś koniec z numerkami. To nie poczekalnia u lekarza :)

Ale do rzeczy.
Ostatnie trzy tygodnie to był prawdziwy ''front wschodni''.
Znaczy u mnie, bo u innych to pewnie było normalnie.
Mała chodziła nerwowa (delikatne określenie), choróbsko dopadło każdego z nas, nocna zmiana ślubnego i moje urodziny....i jeszcze produkcja musu jabłkowego.

Front wschodni, atomówka, ech...jednym słowem MAM DOŚĆ. No dobra, to były dwa słowa.

 
ale chronologiczne:
 
najpierw mój ślubny przyszedł z roboty jakiś zachrypnięty i smarkaty, tego samego dnia mała wróciła z przedszkola w podobnym stanie;
następnego dnia, zamiast lepiej to gorzej....azymut apteka....cholera, że też na kilka małych pudełeczek można wydać ponad 200zł (a to była dopiero pierwsza wizyta w tym przybytku);
dzień trzeci: małej się polepsza, ślubny bez zmian...mnie trafiło;
kolejne dni były wcale nie lepsze...ale już wiemy czemu malucha taka marudna;
po wielu dniach boju, po wielu wizytach w aptece (plus kilka u lekarza) udało się wyjść zwycięsko z tej ofensywy: biedniejsi w sumie o jakieś 500zł, ale zdrowi...można uznać to wygraną;

 
teraz pozostało tylko przygotować imprezę;
oczywiście mojego ślubnego znów trafiła nocna zmiana-ostatnie lata na każde spotkanie rodzinne czy święta go tak trafia. Co muszę mu oddać, w sam dzień imprezy pomaga jak może. Nie muszę się martwić, że:
 
-czegoś zabrakło (natychmiast leci do sklepu),
-nie mamy dość krzeseł i stół za mały (zaraz znosi od naszej prababci),
-trzeba ogarnąć salon bo mała postanowiła w ostatniej chwili: poukładać wszystkie puzzle / wysypać paluszki i zajadać je prosto z podłogi / porysować po panelach
-no i oczywiście znoszenie wszystkiego na stół (to właśnie dlatego za każdym razem na tym stole jest to co tygrysy lubią najbardziej)
-oj bo zapomniałabym o najważniejszej tradycji: pokłócić się przy okazji tak z częstotliwością 7 razy n minutę :)
 
Ogólnie rzecz biorąc, udało się nam przetrwać ten prawie miesięczny czas próby.
Oby do przodu. Nie ma co się roztkliwiać nad sobą.

Teraz robimy przygotowania do Halloween. Co prawda nasi miejscowi księża uparli się, żeby zbojkotować ten dzień (wykupują wszystkie dynie-śmieszne) u nas i tak będzie wesoło...ale o tym innym razem.
 
 
P.S.1.
Mała była marudna bo ruszał się pierwszy ząbek-fajny z niej szczerbulec
 
 
P.S.2.
Paulina jak mogłaś zwiać tuż przed moimi urodzinami??? Małpiszonie jeden!!
Nie daruję ci tego, poczekaj do Wigilii, św. Mikołaj, w przeciwieństwie do ciebie, była na moich urodzinach i już wszystko wie, rózga też się znajdzie...
 
 

wtorek, 17 września 2013

51.) zakłamania ciąg dalszy

Kiedy piszą o kryzysie albo zarobkach Polaków otwiera mi się nóż w kieszeni.
Podejrzewam, że nie tylko ja tak reaguję...


Kiedy przeciętny Kowalski po zrobieniu opłat nie ma za co butów i kurtki kupić
chociaż zapieprza 8 godzin dziennie i często 7 dni w tygodniu;
w tym samym czasie inni nic nie robiąc mają same przywileje:
 
wygodne fotele (bo na zwykłym krześle to dupa boli),
tablety (żeby już całkiem nie wiedzieli o czym mowa ale mogli wysyłać zdjęcia z ''okrąglaka''),
samoloty (bo pieska ktoś na drugim końcu kraju musi wyprowadzić)
limuzyny (żeby żona mogła na rynek po ziemniaki pojechać)
i ciuchy (co za różnica kto z rodziny nosi: matka czy córka, ojciec czy syn - ważne, że za nic nie płacili).


Dziś odkryłam taki oto ranking:

Zestawienie zarobków według serwisu Bloomberg:
1. Szwajcaria 181 zł
2. Belgia 163 zł
3. Szwecja 156 zł
4. Dania 152 zł
5. Australia
150 zł
6. Niemcy 144 zł
7. Finlandia 133 zł
8. Austria 130 zł
9. Francja 125 zł
10. Holandia 124 zł
11. Irlandia 120 zł
12. Kanada 115 zł
13. USA 112 zł
14. Japonia 111 zł
15. Włochy 107 zł
16. Wielka Brytania 98 zł
17. Hiszpania 84 zł
18. Nowa Zelandia 77 zł
19. Singapur 76 zł
20. Izrael 63 zł
21. Grecja 61 zł
22. Argentyna 59 zł
23. Portugalia 38 zł
24. Czechy 37 zł
25. Słowacja 36 zł
26. Brazylia 35 zł
27. Estonia 32 zł
28. Węgry 28 zł

29. Polska 25 zł
30. Filipiny 7 zł
 
 
Nie wiem, śmiać się czy płakać???
25 zł za godzinę??? Marzenie!!!
Kto tyle zarabia???
 
 
Co brał i skąd brał te dane ten co to wymodził???
Czy nikt z tych mądrali nigdy nie wpadł na genialny pomysł,
że średnia krajowa jest zakłamana?!?
 
 
Żeby zrobić prawdziwy ranking
musieliby od ogółu mieszkańców odjąć wszystkich polityków i 100 najbogatszych
(u nas pewnie nazwiska co chwilę by się powtarzały ale takie cuda tylko nad Wisłą)
 
 
Dopiero wtedy cały świat zobaczyłby,
że Polacy są niewolnikami we własnym kraju.
 
  
 Jak tak dalej pójdzie, to kto nie umrze tu z głodu to wyjedzie... Nie zostanie żaden Polak na polskiej ziemi... którą zaorają i zasieją trawę... I będziemy mieć ''zieloną wyspę'' na mapie Europy... A za 50 lat już nikt nie będzie pamiętał, że istniał kraj, który dał światu najwspanialszego papieża, genialnych pisarzy, poetów, malarzy, fizyków, chemików i wielu innych którzy poruszyli cały świat.
 
 

wtorek, 3 września 2013

50.) no to już wiesz

A więc,
jak każdy nie zawsze mam ochotę latać ze ścierą i wszystko pucować
jednak są tacy, u których musi lśnić.

Ja nazywam to
''artystycznym nieładem wyprodukowanym przez kreatywne dziecko''
(wyjątek zlew - tak do głosu dochodzi moje wewnętrzne dziecko - 
- a co tam - może się samo pozmywa)



Poza tym:


1.
jeśli ktoś się włamie i zobaczy ten mój bajzel, to jest naprawdę ogromna szansa,
że pomyśli, że ktoś był przed nim i już nie ma czego ukraść 
lepiej zapobiegać niż biegać do sklepu po nowe sprzęty


2.


3. 
no właśnie: ile można sprzątać?
przecież i mąż i dziecko i pies w ciągu kilku minut doprowadzą okupowaną przestrzeń do stanu ''po wybuchu bomby / reaktora''


4.
no i dlatego właśnie wolę ten czas poświęcić na coś bardziej interesującego, zabawnego, iść na spacer z rodzinką, coś obejrzeć...czy chociaż się zdrzemnąć :)

ale na litość boską - nie latać  24/7  z mopem czy odkurzaczem...
...bo w końcu odlecę do ciepłych krajów, znajdę Aladynową lampę z Dżinem
i ostatecznie skończę jak ''Małpy w kosmosie'': w dziurce robaczków



p.s.
co mnie tak wzięło?
rzut oka na salon, w którym córka bawiła się z psem - najlepszy demotywator :)
.

wtorek, 27 sierpnia 2013

49.) przyjaciel z dawnych lat

Co jakiś czas przypominamy sobie o sobie :)
mało to po ''polskiemu'' ale prawdziwie

Choć otacza nas wiele osób, z którymi możemy się i pośmiać i popłakać,
to nie każdy z nas ma takiego przyjaciela, za którym poszedłby w ogień.

Ja mam szczęście. Mam kogoś takiego :)
Nasza znajomość rozpoczęła się w erze dinozaurów - na studiach...

Była nas cała grupa - chyba z 10 osób.
Kiedy wchodziliśmy ''Pod Anioły'' lokal należał do nas.
Potrafiliśmy się pokłócić i pogodzić w kilka sekund.

Ale studia się skończyły (z różnym skutkiem)
przyjaciele się rozjechali.
Dziś z tej zgranej paczki zostaliśmy tylko Łukasz i ja.

Ktoś wyśmieje, że przyjaźń między mężczyzną i kobietą nie istnieje.
gówno prawda!!!
Choć mamy bardzo słaby kontakt, to i tak uważam go za najlepszego przyjaciela jakiego kiedykolwiek można było mieć. 
Jaka jest nasza przyjaźń?

Mimo odległości i dłuuuuuuuuugich przerw,
możemy się razem śmiać, żalić i konie kraść...
(choć to byłoby upierdliwe - żadne z nas nie miałoby gdzie tego łupu trzymać)
Kiedyś wypiliśmy morze......oj co się będę rozpisywać 
(jeszcze mama przeczyta i co wtedy :p)


Powiem krótko: 
gdyby Lukas zadzwonił, że musi zawieść zwłoki do Bois de Boulogne
zapytałabym jedyne czy mam zabrać sztychówę 
(to taka specjalistyczna łopata do rowów i innych dziur) czy ma swoją...

...

Wczoraj chwilę pogadaliśmy
pewnie byłoby dłużej, ale... no właśnie
Łukasz jakiś czas temu dostał premię od życia: wspaniałą rodzinę

...choć żona troszku zazdrosna ;)

kochana a o jego siostrę też byś była?
...
no właśnie

odrobina zazdrości roznieci ogień w związku
ale jej nadmiar zabija

nie bądź zazdrosna o kogoś, kto wam dobrze życzy
a ja bardzo się cieszę, że jesteście razem
i życzę wam jak najlepiej



p.s.
chciałam dodać zdjęcie, ale nie mam dojścia do wszystkich osób i nie wiadomo czy zgodziłyby się na publikację
oj za naszych czasów na tej historii to się działo - fajnie jest mieć takie wspomnienia :)
.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

48.) ale o co chodzi?

Dawno mnie nie było, a wszystko z powodu głupiego monitora.
Czemu sprzęt psuje się zawsze w najmniej odpowiedniej chwili?

Normalnie złośliwość rzeczy martwych.
Tyle czasu bez swoich stron
--- 
następnym razem zapiszę hasła w jakimś notesie
a nie tylko przy poszczególnych stronach.

Pewnie każdy kiedyś to przechodził.
Brak dostępu do własnego kompa...
a na cudzym...
nawet poczty sprawdzić nie można.

Jakoś udało mi się przetrwać ;)

Dobrą stroną tej sytuacji był remont.
Tyle czasu zwlekaliśmy aż wreszcie mój ślubny odkręcił kaloryfer, 
wywalił mikrofalę i całą resztę gratów...i naprawił sufit
(a nie było łatwo-cały czas ciekło więc przez ostatnie 2 lata mieliśmy pięknie wyciętą dziurę),
przemalował co się dało, dokafelkował pół kuchni...
a dziś zrobił przygotowania do remontu łazienki.

ADHD jakieś znów się u niego odezwało :)
ale lepiej tak, niż miałby siedzieć całymi dniami przed kompem...albo spać.

Ściany były mdłe a teraz jest super.
Życie jest dostatecznie szare - mieszkanie musi być jakąś przeciwwagą ! 

niech żyją kolory :)

środa, 31 lipca 2013

47.) KO w pierwszej rundzie

Właśnie znalazłam takie zdjęcie
(oczywiście w sieci nie np. w piwnicy albo na strychu....oj u nas nie ma strychu).
Opis powala na łopatki. Normalnie KO w pierwszej rundzie.

Każdy komu pokazałam to zdjęcie, jest tego samego zdania co ja...
Ale najpierw zdjęcie-poczytajcie co pod nim pisze-bo mądra kobieta je wypowiedziała


Skoro na jeden drażliwy temat potrafi się Pani wypowiedzieć w taki a nie inny sposób,
skoro potrafi Pani pokazać, że leży Jej na sercu dobro obywateli,
błagam


NIECH PANI KANDYDUJE
NA PREMIERA POLSKI !!!

PO TAKIM WYSTĄPIENIU
GWARANCJA 100% POPARCIA !!!

MY TEŻ CHCEMY,
ŻEBY KTOŚ W KOŃCU ZADBAŁ O NASZ NARÓD !!!


piątek, 26 lipca 2013

46.) dziki lokator

Dziś przyuważyłam dzikiego lokatora.

W zasadzie to całe stado, rozkrzyczanych dzikich lokatorów.

Uprzedzając: nie, nie zagnieździły się u nas myszy :)

Tuż przy dachu, w kilku miejscach wystają małe głodne dzióbki.
Rodzice pisklaków uwijają się jak w ukropie żeby nakarmić młode.

W pierwszej chwili myślałam, że to jaskółki,
jednak nasz kochany dziadek (ornitolog z zamiłowania)
wyprowadził mnie z błędu.

Zamieszkały u nas jeżyki.
Śliczne, malutkie i strasznie hałasujące.
Wszędzie ich pełno. Widać spodobała się im okolica, bo i u sąsiadów też są.

Praktycznie całe stado się wprowadziło, kilka sztuk tu, kilka tam.
Nic dziwnego, że się im podoba:
cisza, spokój, domki z ogrodami zamiast blokowisk, mało uczęszczana ulica.

Nasza mała księżniczka była zachwycona
kiedy obserwowała ten wesoły harmider.
My z resztą też :)

Nie dość, że mamy ''niepisany rezerwat przyrody'' zimą
(tylu karmników co u nas to chyba nikt nie ma)
to i latem skrzydlaci przyjaciele umilają nam czas.

Wiedzą, gdzie nic im nie grozi i nikt nie będzie im przeszkadzać
(stąd brak zdjęć-jeśli będą chciały współpracować
to zdjęcia się pojawią-ale nic na siłę)

Każdemu życzę takich miłych sąsiadów :)

środa, 10 lipca 2013

45.) i żyli długo i było im szaro, brudno i cicho

Mała wreszcie śpi spokojnie (po nocnym dokarmianiu dzikich zwierząt),
ja też już za chwilę przytulę się do poduszki. 
Najpierw jednak wieczorny przegląd prasy plotkarskiej
...zdarza mi się tak na odstresowanie ...jeśli mam dość sił by dowlec się do komputera
.
.
A więc czym dziś atakował internet?
.
.
Ach, z pereł z lamusa:
PO spada w sondażach więc trzeba wrzucić gdzie się da tak z 20 prawie identycznych (lub ''odgrzewanych'') notek o Katarzynie Waśniewskiej
wiadomo jeden cyrk zamiast drugiego i może nikt się nie zorientuje o co chodzi
.
jeśli kiedykolwiek pokusiłabym się o stwierdzenie, że tragedia może zanudzić człowieka na śmierć - to właśnie w tym przypadku
.
.
Z nowości? Oj kilka perełek było... ale jedna jest interesująca:
pani Magda Gessler, no cóż, przyznaję, że raz obejrzałam kawałek jej programu i bardzo ją znielubiłam - jak kobieta (która uważa, że ma klasę) może wypowiadać się (i zachowywać: plucie, rzucanie czym popadnie) jak jakiś ordynarny cham?
.
ale nie o moje wrażenie o niej chodzi tylko o... no właśnie, o co chodzi? Pani Magdo, jeśli restauracja ''zarabia kilkadziesiąt tysięcy złotych w kilka dni!''* to czemu nie spłaci Pani komornika? Normalni ludzie tak robią - jeśli mają długi to je spłacają.
Nie ma co się chwalić przychodami, jeśli ludzie już widzą w Pani bankruta.
.
.
I soczysta wisienka na torcie: 
młody milioner puszczony w trąbę dla
(prawie) dwa razy starszego (i pewnie biedniejszego) aktora
.
Strasznie mnie kusi więc nazwę sytuację po swojemu:
''Kopciuszek otwiera oczy i ucieka od Księcia-Z-Bajki''
.
Swoją drogą, coś tu nie gra. Albo z Księciem-Z-Bajki jest coś nie tak, skoro panna Antonina Turnau uciekła, albo jej w dzieciństwie czegoś/kogoś brakowało (ponoć mówiła, że chce partnera podobnego do ojca*).
.
Oj panowie któryś się nie sprawdził, ale obrotna dziewczyna znalazła tego kogo szukała. I gust też, muszę przyznać ma dobry, Marek Kondrat - ten typ ma to ''coś'' - zawsze będzie..., oj co ja tu będę pisać, przecież to widać gołym okiem ;)
.
.
Jak widać, można się czasem pośmiać...
a Antoninie szczerze życzę szczęścia
.
.
* wszystkie plotki tym razem z www.se.pl
.