środa, 18 marca 2015

fenomen 50 twarzy Grey'a

Na świecie jest tyle ciekawych, wartościowych książek a triumfy święci opowiastka o pokręconym ''kopciuszku''.

Jak [rzekomo] inteligentna dziewczyna dała się oczarować bogatemu fagasowi, który znajduje przyjemność w znęcaniu się, poniżaniu partnerki? Aaaaaa, już wiem, oczywiście kasa. To nie jest piękna opowieść o miłości, to jest przewodnik jak dać się zeszmacić dla nowej kiecki czy auta.

Kiedy czytam na FB jak to ''książka wciągnęła'', kiedy widzę tę pogoń za kolejną częścią czy oczekiwanie na nowy  film to się zastanawiam, dlaczego? Czy nie lepiej poczytać coś porządnego? ''Północ-Południe'', ''Ostatni Mohikanin'', ''Kobieta z bursztynowym amuletem'' czy chociażby ''Bridget Jones''...no cholera nawet obrady sejmu bardziej wciągają...

Jak na dłoni widać, że ta fascynacja bierze się z nudy w sypialni. Większość ludzi to ''po bożemu, po ciemku i po cichu''... i najlepiej tylko na urodziny. No cóż, nie ważne czy jest dobrze, ważne żeby nikt nic nie usłyszał.

Może dlatego ten młody, bogaty nazywa się Szary bo taki odcień ma życie erotyczne jego fanek?

Przeczytała recenzje, obejrzałam zapowiedzi i zdecydowanie nie złapię się za książkę nawet pod karą publicznego linczu [który i tak czeka mnie po opublikowaniu tego postu]. Inspirację wolę czerpać z ''Sagi o Ludziach Lodu''.

Film? w żartach zaproponowałam Danielowi obejrzenie przygód Grey'a...a jakże zgodził się...obejrzeliśmy Sashę Grey...fajne było i z pewnością lepsze. Przynajmniej nikt nie był poniżany i obie strony miały satysfakcję...wciągająca fabuła i lepsze niż poradnik małżeński :p
.