niedziela, 28 stycznia 2018

każde dziecko ma prawo do szczęścia

Kolejne urodziny Wiktorii za nami :)
Faktycznie miała je w czwartek (18.01), fajerwerki były już od niedzieli ale największa bomba wybuchła w piątek

Już w zeszłym roku szukałam jakiegoś miejsca, sali, gdzie mogłabym zorganizować niezapomniane urodziny. Odwiedziłam ich naprawdę wiele. Wtedy po haśle, że chodzi o dziecko niepełnosprawne, wszędzie usłyszałam odmowę. Zniechęcona i załamana odpuściłam. Ile można słuchać, że dziecko niepełnosprawne ''raczej nie będzie się dobrze bawić''? Skąd do cholery mogli to wiedzieć skoro nawet nie widzieli dzieciaka???

W tym roku postawiłam wszystko na jedną kartę. Poszłam prosto do Honolulu i przedstawiłam sprawę. Pani z którą rozmawiałam była troszkę niepewna ale nie odmówiła. Stwierdziła, że zaraz będzie szefowa i z nią mam rozmawiać. To dodało mi trochę pewności siebie.
Szefowa okazała się przemiłą osobą, otwartą na wszystkie dzieci i gotową do działania. Mało tego, okazało się, że miała zawodowe doświadczenie w pracy z dziećmi niepełnosprawnymi i zna naszą wychowawczynię.

Zgodziła się!!!! Poprosiła tylko, żeby impreza była w tygodniu bo weekend już ma prawie cały zajęty i upewniła się czy wszystkie dzieci są sprawne ruchowo. Były to tak oczywiste rzeczy, że natychmiast doszłyśmy do porozumienia i ustaliłyśmy termin. Fakt, chciałam też zaprosić dzieciaki na wózkach (jeśli byłaby inna sala) ale równocześnie nie chciałam, żeby źle się czuły patrząc na resztę skaczących na trampolinach, huśtających się czy łażących po tunelach. Wiadomo: na urodzinach każdy ma się świetnie bawić.

No dobra. Jedno za mną. Teraz druga sprawa, czyli transport. Wiadomo, styczeń, zimno. Nie chciałam, żeby ktoś się rozchorował. Nasza pani dyrektor, kiedy usłyszała o co chodzi, bez problemu udostępniła szkolny bus. Mało tego: zgodziła się by nauczyciele poszli z dziećmi w czasie zajęć lekcyjnych. Byłam przeszczęśliwa, że po poprzednich latach niepowodzeń tym razem udało się załatwić wszystko w ciągu jednego dnia!!!

Miała być ich 8 wspaniałych, jednak choroby pokrzyżowały plany i poszła (mniejsza ale zgrana) ekipa: Wiktoria, Emilia, Maks, Paweł, Paulina i Wiktor. No i bawili się świetnie

 
  
  
  

Jak widać, panie pracujące w Honolulu zapewniły dzieciom wspaniałą zabawę. Za to nasze panie z OWR-u otoczyły dzieci opieką od początku do końca.

Były smakołyki i tort, który po cichutku dowieźliśmy (chcieliśmy, żeby dzieci dobrze się bawiły - bez rodziców, więc nikt nie mógł się zorientować, że się pojawiliśmy):

   
   
  

Były też prezenty, ale najważniejszym z nich była obecność i dobra zabawa. Więc drogi rodzicu: JEŚLI TWOJE DZIECKO JEST NIEPEŁNOSPRAWNE A TY CHCESZ MU ZAPEWNIĆ NIEZAPOMNIANĄ IMPREZĘ: IDŹ DO HONOLULU - TO JEDYNE MIEJSCE GDZIE USŁYSZYSZ ZAPRASZAMY !!!

P.S.
Dzieci bawiły się świetnie, nie było żadnych kryzysów, panie zapewniły rozrywkę dla każdego. Tylko nie wiem komu sprawiliśmy większą przyjemność: dzieciom czy rodzicom...czemu rodzicom? pozwolę sobie zacytować jedną z mam: jest pani pierwszą osobą, która zaprosiła moje dziecko na urodziny tym bardziej jestem wzruszona i jest mi miło...kochana mamo, doskonale wiem co czujesz


zdjęcia pochodzą z z naszych prywatnych zbiorów,
wykorzystanie ich w jakimkolwiek celu będę uznawała za kradzież,
nie wyrażam zgody na kopiowanie, zapisywanie czy wykorzystanie zdjęć, czy tekstu w jakimkolwiek celu,
zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych [Dz.U.1997nr133poz.883] oraz ustawą o ochronie własności intelektualnej [Dz.U.1994nr24poz.83].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz