wtorek, 18 września 2012

15.) Rudy rydz, Stary niedźwiedź, Zły wilk i...Czerwony Kapturek

Korzystając z ostatnich dni lata, dziadkowie zarządzili wyjazd do rodziny na wsi.
Wiele lat temu, jako dziecko a później nastolatka 
(co prawda dinozaurów już nie było ale mam wrażenie jaby to było w epoce kamienia łupanego)
często tam jeździłam.

Pola, las, kilka jeziorek, trzy domki i ....5 kilometrów do najbliższego miasteczka.

Prawdziwy raj.

Co prawda mała kosmitka jest za mała na jazdę konną lub gonienie kur
(cóż żeby coś gonić najpierw trzeba umieć chodzić)
jednak na spacer po lesie zawsze jest dobry czas.

Dziadkowie patrzyli lekko zdziwielni kiedy zapakowałam kosmitkę do wózka i wjechałam w te leśne wertepy. I tu ukazała się wyższość tradycyjnego wózka
(z dużymi pompowanymi kołami)  nad modnymi "taczkami"
(znaczy tymi na 3 kółkach, z których nawet noworodek wypadnie przy najmniejszym ruchu).


Co prawda (na szczęście) nie spotkaliśmy żadnego starego, głodego miśka ani złego wilka, ale mała i tak została przechrzczona na Czerwonego Kapturka (z racji koloru wózka)

Jeśli będą chcieli nas gościć, to z chęcią poodwiedzamy ich znowu.

PS.
Babcia i tata małej kosmitki przywieżli pełno grzybów i jagód...i mogliby jeszcze spacerować
ale Czerwony Kapturek dał znać, że zbliża się pora karmienia dzikich zwierzątek i trzeba było wracać do oazy spokoju w głębi nieprzebytego buszu (znaczy do domu odwiedzanych).
A potem to już tak szybko zrobiło się na dworze ciemno, że z wielką niechęcią wróciliśmy wiecznie pędzącego (i co by tu nie mówić - zanieczyszczonego) miasta.

Ale jeszcze wrócimy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz