czwartek, 24 stycznia 2013

30.) koniec laby

Długo mnie tu nie było, jednak czuję się usprawiedliwiona :)

Poza rzeczami fajnymi takimi jak urodziny, święta i sylwester było też sporo nerwów i trochę łez.

Urodziny młodej. Zacznijmy od początku, znaczy od zakupu prezentów. A więc prezenty kupowaliśmy ze świątecznych bonów w jednym z gdańskich olbrzymów. Pojechaliśmy we czwórkę:ja, kolega sprzed ołtarza i 2 szwagrów. Doborowe towarzystwo...no chyba, że ktoś chce pozostać przy zdrowych zmysłach :)

Nachodziliśmy się po tym molochu za wszystkie czasy. Rzadko która kobieta to powie ale
na dłuższy czas straciłam ochotę na robienie zakupów !!!

W końcu znaleźliśmy. Drogie jak diabli. Ale...No właśnie zawsze jest jakieś ale... chyba, że chodzi o małą.
Nawet gdybyśmy mieli zdrapywać tynk ze ściany, to ma małej oszczędzać nie będziemy.

Zadowoleni z zakupów wróciliśmy do domu. Dziadkowie oddali maluchę i oczywiście chcieli wiedzieć czy zakupy się udały. Położyłam dzieciaka spać i poszłam do dziadków. Na moje stwierdzenie, że kupiliśmy małej mikser, babcia najpierw zaniemówiła, popukała się w czoło...dla Wiki mikser? Co ten dzieciak miałby robić z mikserem. Chwilę bawiłam się jej zniesmaczeniem i kazaniem, aż doszłam do wniosku, że już dość.

W zeszłym tygodniu była impreza urodzinowa. Mała wreszcie dostała swoje prezenty:
od staruszków mikser, od jednego wujka gitarę basową a od drugiego - mikrofon do zestawu,
babcia z dziadkiem się wyłamali i przyjechali na pomarańczowym BMX-ie.

Teraz mamy:
w salonie - garaż
(urodzinowy rower, gwiazdkowe: skuter i wózek dla lali oraz kilkuletni pies na biegunach)
w pokoju małej - studio nagrań
(mikser, gitara, mikrofon i zeszłoroczne organki)
a w naszej sypialni - pokój zabaw małej mamy 
(z namiotem-domkiem, lalkami, łóżeczkiem i wózkiem)

Jak tak dalej pójdzie to my, rodzice małej rockmenki, będziemy musieli wynieść się na werandę...
chociaż ten teren młoda też już zawłaszczyła - gdzieś trzeba trzymać sanki i cały jej sprzęt ogrodowy.
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz